Dziękujemy za podpisanie petycji.

Zależy nam, aby dotrzeć z nią do jak największej grupy odbiorców,
dlatego bardzo prosimy o jej udostępnienie.

Dziękujemy za podpisanie petycji.

Zależy nam, aby dotrzeć z nią do jak największej grupy odbiorców,
dlatego bardzo prosimy o jej udostępnienie.






Będziemy też ogromnie wdzięczni za wsparcie finansowe, które pozwoliłoby nam jeszcze skuteczniej działać na rzecz tej kampanii i kolejnych.


Wesprzyj nas!

Będziemy też ogromnie wdzięczni za wsparcie finansowe, które pozwoliłoby nam jeszcze skuteczniej działać na rzecz tej kampanii i kolejnych.
Wesprzyj nas!

NIE dla deprawacji seksualnej w szkołach!
Rząd pod pozorem troski o zdrowie dzieci i młodzieży, chce wprowadzić deprawacyjną edukację seksualną


Rząd w perfidny sposób, pod przykrywką troski o zdrowie dzieci i młodzieży, planuje wprowadzić do szkół permisywną, deprawacyjną, edukację seksualną. Ministrowie edukacji, zdrowia i sportu zapowiedzieli, że w zamian za Wychowanie do życia w rodzinie w szkołach realizowany ma być nowy przedmiot, edukacja zdrowotna, którego elementem ma być edukacja seksualna. Zamiary rządu odnośnie treści, które będą przekazywane, jasno pokazuje to, że pokierowanie zespołem opracowującym podstawę programową i podręczniki do tego przedmiotu powierzono seksuologowi prof. Zbigniewowi Izdebskiemu, który od lat propaguje skrajnie szkodliwe postawy seksualne, radykalnie sprzeczne z wartościami, które wielu rodziców stara się przekazać swoim dzieciom.

Nowy przedmiot ma wejść do szkół od września 2025 r. W odróżnieniu od WDŻ, przedmiot ten ma być obowiązkowy, co jest oczywistym pogwałceniem art 48. Konstytucji gwarantującego rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami. 

Jeszcze jest czas, aby zatrzymać deprawację dzieci i młodzieży, ale potrzeba ogromnego sprzeciwu. Bardzo prosimy o podpisanie naszego apelu i uświadamianie o tym zagrożeniu kogokolwiek się da. 

 

„Jaki piękny podstęp! No, pokażcie tego, kto podniesie rękę na pomysł Nowackiej” – pod takim tytułem Newsweek i Onet zamieściły komentarz do wprowadzenia edukacji seksualnej do szkół. „Nowacka sprytnie połączyła edukację seksualną z tematami, o których trudno powiedzieć, że mogą podlegać jakiejś ideologii (…) Łatwiej będzie Nowackiej odpierać ataki, ze strony kościoła i konserwatywnej części społeczeństwa, gdy na swojej tarczy wypisała przede wszystkim walkę o poprawę zdrowia psychicznego oraz kondycję fizyczną dzieci i młodzieży.” – czytamy w treści.
Te media świetnie odczytały intencje rządu, które kryją się za wprowadzeniem do szkół nowego przedmiotu. Ale to, co budzi ich zachwyt, powinno wzbudzić zdecydowany sprzeciw.
Seksualność jest jedną z najważniejszych i najbardziej intymnych sfer życia każdego człowieka. Jednocześnie bardzo mocno powiązana jest z systemem wyznawanych wartości, dlatego jakakolwiek ingerencja w tą sferę w ramach zajęć edukacyjnych powinna odbywać się w porozumieniu i za zgodą z rodziców. Art. 48 Konstytucji gwarantuje, że „rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami”. Dotychczas to prawo było szanowane – Wychowanie do życia w rodzinie było przedmiotem nieobowiązkowym. Jeśli rodzice uważali, że poruszane treści stoją w sprzeczności z tym, jak chcą wychowywać dziecko, mogli nie posyłać go na zajęcia. Tymczasem rząd chce by nowy przedmiot edukacja zdrowotna był przedmiotem obowiązkowym (Minister Edukacji Barbara Nowacka poinformowała o tym 29 sierpnia w wywiadzie dla Polsat News). A pokierowanie zespołem opracowującym podstawę programową i podręczniki do tego przedmiotu powierzono seksuologowi prof. Zbigniewowi Izdebskiemu, który od lat propaguje skrajnie szkodliwe postawy seksualne, radykalnie sprzeczne z wartościami, które wielu rodziców stara się przekazać swoim dzieciom.
Prof. Izdebski propaguje wizję seksualności, w której najważniejsza jest przyjemność realizowana w oderwaniu od jakichkolwiek wartości. Zachęca do podejmowania współżycia seksualnego nie powiązanego z uczuciem i relacją z drugą osobą, do masturbacji, nie dostrzega szkodliwości po pornografii. Uważa, że przyjemność seksualna może być zaspakajana nawet kosztem życia dziecka – jeśli w wyniku dążenia do przyjemności seksualnej pocznie się dzieckiem, przekonuje że kobieta powinna mieć prawo je zabić. Współpracuje z International Planned Parenthood.
„Moim cichym wyzwaniem jest przyczynienie się do tego, by jak najwięcej kobiet w Polsce umiało wybrać fizyczną przyjemność, a nie czekanie latami na „głębokie uczucie”, jeśli tylko tego chcą (…) Kobieta także, jak mężczyzna, ma prawo nie umawiać się na związek, tylko na sam seks.”
„Pornografia jest dla kobiet, masturbacja jest dla kobiet, seks bez miłości też jest dla kobiet.”
„Z punktu widzenia seksuologicznego masturbacja jest czymś rozwojowym. Jeżeli jesteś nastolatkiem i się masturbujesz, to proszę bardzo, to daje pewne odprężenie seksualne”
„Definicja zdrowia seksualnego zakłada również myślenie o człowieka również w kategoriach jego zdrowia reprodukcyjnego. Mamy prawo decydować o tym, aby prowadzić satysfakcjonujące i bezpieczne życie seksualne. To jest takie życie seksualne, które daje nam na prawo do decydowania czy, kiedy i ile dzieci posiadać (…) kobieta ma prawo do bezpiecznej aborcji.”
- to kilka cytatów z wypowiedziami prof. Izdebskiego. Uczynienie kogoś takiego odpowiedzialnym za edukację dzieci i młodzieży oraz zmuszanie rodziców do posyłania dzieci na przygotowane przez niego zajęcia jest skandalem.
Propagatorzy edukacji seksualnej uwielbiają przekonywać, że chodzi im jedynie o przekazywanie obiektywnej wiedzy z zakresu seksualności oraz zasłaniać się koniecznością nauczenia dzieci bronienia się przed przemocą seksualną. Tyle, że to równie perfidna manipulacja, co wprowadzanie edukacji seksualnej pod płaszczykiem troski o zdrowie dzieci.
Nie da się uczyć „obiektywnie” o seksualności, bez oderwania od sfery wartości. Nie da się uciec choćby od oceny podejmowania współżycia seksualnego w wieku nastoletnim, podejmowania współżycia seksualnego poza kontekstem relacji i miłości, masturbacji, czy pornografii.
Rezygnacja z przedmiotu „Wychowanie do życia w rodzinie”, który zachęcał do wstrzemięźliwości seksualnej w wieku nastoletnim i umiejscawiał nauczanie o seksualności w kontekście przygotowania do małżeństwa i życia w rodzinie oraz powołanie prof. Zbigniewa Izdebskiego na przewodniczącego zespołu przygotowującego zajęcia z edukacji zdrowotnej, jasno wskazuje na radykalną zmianę w zakresie wartości, które będą przekazywane w szkołach.
Od lat analizujemy treści zajęć pozalekcyjnych oraz materiałów opracowywanych przez „edukatorów seksualnych”. Treści te sprowadzają się do uczenia młodzieży, że współżycie seksualne w nastoletnim wieku jest ok, byle było dobrowolne i z zastosowaniem antykoncepcji. Niektórzy edukatorzy wręcz zachęcają nastolatków do podejmowania współżycia seksualnego. "Cieszcie się seksem, to ważne! Bądź nie tylko dawcą, ale i aktywnym jego biorcą" możemy przeczytać w najpopularniej w ostatnich latach w Polsce książce poświęconej edukacji seksualnej w odpowiedzi na pytanie "Jaką radę dałabyś nastolatkom interesującym się seksem?" (swoją drogą Minister Edukacji Barbara Nowacka niedawno chwaliła się spotkaniem z autorką tej książki). A przecież nastoletnia młodzież przeważnie nie jest gotowana na możliwe skutki przedwczesnego współżycia seksualnego. Edukatorzy seksualni nie tylko bagatelizują możliwe skutki biologiczne (antykoncepcja bywa, że zawodzi), ale całkowicie przemilczają to, że niedojrzałe zachowania seksualne niosą za sobą też skutki psychiczne, moralne i społeczne, mogą prowadzić do zranień i lęków emocjonalnych, poczucia krzywdy, wyrzutów sumienia, cierpienia czy zniszczonych więzi z samym sobą, z drugim człowiekiem i Bogiem oraz utrudniać zbudowanie szczęśliwego i wiernego małżeństwa i rodziny w przyszłości.
Co więcej treści oraz formy przekazu podczas zajęć z edukacji seksualnej często naruszają wrażliwość i wartości dużej części dzieci i młodzieży. Tłumaczenia jaka pozycja jest najlepsza na pierwszy raz oraz jak zadbać o przyjemność seksualną partnera albo ćwiczenia z nakładania prezerwatywy - to przykłady treści poruszanych we wspomnianej książce oraz na stronach i zajęciach prowadzonych przez najbardziej znane organizacje zajmujące się edukacją seksualną.
Edukatorzy seksualni wychodzą z bardzo szkodliwego założenia, że skoro młodzież podejmuje współżycie seksualne, to trzeba to zaakceptować i do tego dostosować program zajęć oraz formę komunikacji. Nie biorą przy tym pod uwagę tego, że większość młodzieży nie podejmuje współżycia i co za tym idzie program zajęć powinien być tak skonstruowany, aby przy¬padkiem nie „rozbudzać” seksualnie tej większości, ani nie naruszać jej wrażliwości i wartości. A nawet jeśli współżycie seksualne podejmowałaby większość nastolatków nauczyciele nie powinni zakładać, że trzeba pogodzić się z tą sytuacją i starać się jedynie, by młodzież minimalizowała ryzyko związane z seksem. Rolą wychowawców (nauczycieli, rodziców) jest stawianie młodzieży mądrych wymagań i jasne wskazywanie, co jest dla nich dobre, a co złe.
Wszystko wskazuje na to, że tak będą już wkrótce wyglądać zajęcia w szkołach. Trzeba się temu przeciwstawiać już teraz, pomimo że etap prac nad nowym przedmiotem jest dopiero początkowy i nie jest znanych jego wiele szczegółów. Potem może być już na to za późno!
W pełni zgadzamy się, że dzieci i młodzież należy uczyć bronić się przed byciem wykorzystanym. Ale można to robić nie przekazując im jednocześnie deprawacyjnych treści.
Dzieci i młodzież powszechnie spotykają się ze szkodliwym przekazem dotyczącym seksualności poprzez świat kultury, internet i swoje otoczenie. Nie chcemy, aby do tego grona dołączyła jeszcze szkoła z autorytetem nauczyciela.

42115 podpisało.
Osiągnijmy 50000 !
Administratorem danych osobowych jest Fundacja Grupa Proelio z siedzibą w Warszawie, przy ul. Aleja Komisji Edukacji Narodowej 36 / 112B, 02-797 Warszawa. Dane będą wykorzystywane na potrzeby petycji, w celu informowania o kolejnych działaniach oraz w celach statystycznych. Podanie danych jest dobrowolne. Swoje dane możesz w każdej chwili poprawiać lub zażądać ich usunięcia.
Sz. P. Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego,
Politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego

Prezydent Andrzej Duda, posłowie Konfederacji oraz Prawa i Sprawiedliwości

Dziennikarze, influencerzy, rodzice i wszyscy ludzie zatroskani o los dzieci i młodzieży

Wyrażamy oburzenie w związku z planami wprowadzenia zajęć z edukacji seksualnej w ramach nowego przedmiotu „edukacja zdrowotna”.

Seksualność jest jedną z najważniejszych i najbardziej intymnych sfer życia każdego człowieka. Jednocześnie bardzo mocno powiązana jest z systemem wyznawanych wartości, dlatego jakakolwiek ingerencja w tą sferę w ramach zajęć edukacyjnych powinna odbywać się w porozumieniu i za zgodą z rodziców. Dotychczas to prawo było szanowane – Wychowanie do życia w rodzinie było przedmiotem nieobowiązkowym. Jeśli rodzice uważali, że poruszane treści stoją w sprzeczności z tym, jak chcą wychowywać dziecko, mogli nie posyłać go na zajęcia. Wprowadzenie edukacji zdrowotnej, jako obowiązkowego przedmiotu, stanowiłoby radykalne naruszenie prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, gwarantowanego przez art. 48 Konstytucji. 

Ogromny sprzeciw wzbudza też to, że pokierowanie zespołem opracowującym podstawę programową i podręczniki do nowego przedmiotu powierzono seksuologowi prof. Zbigniewowi Izdebskiemu, który od lat propaguje skrajnie szkodliwe postawy seksualne, radykalnie sprzeczne z wartościami, które wielu rodziców stara się przekazać swoim dzieciom.

Prof. Izdebski propaguje wizję seksualności, w której najważniejsza jest przyjemność realizowana w oderwaniu od jakichkolwiek wartości. Zachęca do podejmowania współżycia seksualnego nie powiązanego z uczuciem i relacją z drugą osobą, do masturbacji, nie dostrzega szkodliwości po pornografii. Uważa, że przyjemność seksualna może być zaspakajana nawet kosztem życia dziecka – przekonuje, że jeśli w wyniku dążenia do przyjemności seksualnej pocznie się dziecko, kobieta powinna mieć prawo je zabić. Powierzenie mu przygotowania nowego przedmiotu jasno wskazuje na intencje, jakie stoją za jego wdrożeniem i kierunek, w którym on pójdzie.

Nawet jeśli przedmiot finalnie nie będzie obowiązkowy to sposób w jaki jest wprowadzany, czyli ukrywanie treści, które mogą budzić sprzeciw wielu rodziców, jest ogromną manipulacją.

„Jaki piękny podstęp! No, pokażcie tego, kto podniesie rękę na pomysł Nowackiej” – pod takim tytułem Newsweek i Onet zamieściły komentarz do wprowadzenia edukacji seksualnej do szkół pod pozorem troski o zdrowie dzieci. Podnosimy rękę i protestujemy przeciwko temu perfidnemu planowi.

 

Sz. P. Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego,

Politycy  Polskiego Stronnictwa Ludowego

Wprowadzenia obowiązkowych zajęć z edukacji seksualnej w ramach nowego przedmiotu „edukacja zdrowotna”, co planują Ministrowie Edukacji, Zdrowia i Sportu, uderzy w najbardziej fundamentalne prawa rodziców i spowoduje że tysiące rodziców będzie bało się wysyłania swoich dzieci do publicznych szkół. Tworząc rządową koalicję biorą Państwo współodpowiedzialność za wszystkie decyzje rządu, także za te podejmowane w ministerstwach kierowanych przez przedstawicieli innych partii. Mamy nadzieję, że nie będą chcieli być Państwo współodpowiedzialni za deprawowanie dzieci i młodzieży. Apelujemy o zablokowanie tego planu.

 

Prezydent Andrzej Duda, posłowie Konfederacji oraz Prawa i Sprawiedliwości 

Nowy przedmiot „edukacja zdrowotna” będzie musiał zostać wprowadzony drogą rozporządzenia. Apelujemy o to, by gdy tylko ono się ukaże, skierowali Państwo je do Trybunału Konstytucyjnego, jako radykalnie naruszające art. 48 Konstytucji gwarantujący rodzicom prawo do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami.

 

Dziennikarze, influencerzy, rodzice i wszyscy ludzie zatroskani o los dzieci i młodzieży

Permisywna edukacja seksualna wprowadzana jest do szkół podstępem, co zauważył nawet portal Onet.pl. Większość społeczeństwa jest zupełnie nieświadoma zagrożeń, które niesie nowy przedmiot, nie ma pojęcia kto jest odpowiedzialny za jego przygotowanie. 

Dlatego apelujemy o jak najczęstsze podejmowanie tego tematu w mediach i mediach społecznościowych, w rozmowach ze znajomymi i rodziną. Musimy uświadomić jak największą grupę osób o tym zagrożeniu. Tylko masowy społeczny sprzeciw może powstrzymać deprawację dzieci w szkołach.

Powiesz o tej petycji innym? Udostępnij dalej!