Zamiast przygotowywać się do życia w małżeństwie i rodzinie, uczniowie w szkołach mają szykować się do inicjacji seksualnej, uczyć się, że masturbacja jest właściwym zachowaniem oraz skupiać swoją uwagę na przyjemności seksualnej bez odpowiedzialności.
31 października Ministerstwo Edukacji opublikowało podstawę programową do nowego obowiązkowego przedmiotu – edukacji zdrowotnej, która od 1 września 2025 r. ma zastąpić nieobowiązkowe wychowanie do życia w rodzinie. Podstawa programowa podzielona jest na dziesięć obszarów, z założenia obejmujących edukację dotyczącą różnych aspektów zdrowia. Niestety, oprócz pożytecznych zajęć na temat zdrowego odżywiania i aktywności fizycznej, przewidziana została też edukacja na temat „zdrowia seksualnego”, w skrajnej, permisywnej formie. Dzieci już od 4. klasy szkoły podstawowej mają przechodzić systemową, obowiązkową erotyzację. Potrzeba stanowczej reakcji rodziców i wszystkich osób zatroskanych o dzieci i młodzież!
10-12 latkowie zachęcani do masturbacji i poddawani erotyzacji
Uwaga dzieci od najmłodszych lat ma być koncentrowana na seksie ludzi dorosłych, co będzie odrywać je od ich własnego toku rozwojowego, odbierać niewinność i popychać ku szkodliwym wyborom życiowym.
Już w wieku 10-12 lat (IV-VI klasa podstawowa) dzieci mają uczyć się o partnerskich relacjach seksualnych, o możliwości posiadania przyjemnych i bezpiecznych doświadczeń seksualnych oraz dowiadywać się, że masturbacja jest normą medyczną.
„Uczeń charakteryzuje pojęcia: zdrowie seksualne, seksualność i omawia ich pozytywny wymiar w życiu człowieka” - czytamy w podstawie programowej.
Czym jest „zdrowie seksualne”, które dziecko ma umieć scharakteryzować? W świetle definicji zdrowia seksualnego według Światowej Organizacji Zdrowia, na którą w swoich różnych opracowaniach powołuje się autor podstawy programowej prof. Zbigniew Izdebski: „Zdrowie seksualne jest stanem fizycznego, emocjonalnego, psychicznego i społecznego dobrego samopoczucia w odniesieniu do seksualności. Nie jest to tylko brak choroby, zaburzenia czy kalectwa. Zdrowie seksualne wymaga pozytywnego i pełnego szacunku podejścia do seksualności i partnerskich relacji seksualnych, a także możliwości posiadania przyjemnych i bezpiecznych doświadczeń seksualnych, bez przymusu, dyskryminacji i przemocy.”
„Uczeń identyfikuje zmiany dotyczące dojrzewania należące do normy medycznej (np. różne tempo wzrostu, zmiana sylwetki, ginekomastia, nocne polucje, mutacja, wzmożone pocenie się, zmiana zapachu, mimowolne erekcje, owłosienie, wzrost piersi, pojawienie się miesiączki, trądzik, zachowania autoseksualne)” - to kolejny zapis programu dla 10-12 letnichdzieci. Zachowania autoseksualne to inaczej: masturbacja.
Planowane treści są kompletnie niedostosowane do wieku dzieci. Dzieci w wieku 10-12 lat potrzebują przestrzeni, w której mogą beztrosko się rozwijać, odkrywać świat i uczyć się, będąc wolnymi od problemów osób dorosłych, budując relacje i komunikując się na sposób właściwy dla swojego wieku. To nie powinien być czas na rozmowy o przyjemnych doświadczeniach seksualnych i masturbacji. Sam prof. Izdebski wykazywał w badaniach, że pierwsze doświadczenia z masturbcją przypadają średnio na ok. 14 rok życia.
Co więcej, treści te są bardzo szkodliwe. Masturbacja zdecydowanie nie powinna być pokazywana dzieciom jako akceptowalna norma. Masturbacja przeważnie szybko przekształca się w nałóg i czyni nastolatków niewolnikami własnych popędów. Jej naturalnym uzupełnieniem stają się fantazje erotyczne i pornografia, co uczy uprzedmiotawiania drugiej płci i przywiązywania nadmiernej wagi do sfery seksualnej w życiu i relacjach międzyludzkich. Koncentracja na samym sobie i własnej przyjemności blokuje także dojrzewanie do miłości.
Oburza też wyrywanie seksualności z kontekstu społecznego, z rozmów o niej w odniesieniu do małżeństwa, rodziny, miłości i odpowiedzialności. Seksualność ma być omawiana jedynie w kontekście „zdrowia seksualnego”, a dziecko uczyć się ma utożsamiać własny dobrostan z zadowoleniem o seksualnym podłożu.
Pojęcie „rodzina” pojawia się jedynie w trzech punktach. Uczeń ma <<omawiać modele rodzin>> i umieć <<opisywać zmiany mogące występować w rodzinach, w tym separację, rozwód, wejście rodziców w nowe związki>>. Zamiast rozwijać w dzieciach pragnienie budowy wiernego małżeństwa i szczęśliwej rodziny na całe życie, będą one oswajane z różnymi modelami nietrwałych związków. Uczeń ma też <<poznać prawa dziecka i obowiązki rodziców względem dziecka>>, ale brak tak zalecenia, żeby dziecko poznało swoje obowiązki względem innych członków rodziny.
13-14 latkowie mają szykować się do inicjacji seksualnej
Niestety, podstawa programowa dla kolejnych roczników jest równie bulwersująca. 13-14 latkowie – zamiast uczyć się przygotowywać do życia w małżeństwie i rodzinie oraz uczyć się o szkodliwości przedwczesnej inicjacji seksualnej – będą do tej inicjacji się szykować.
<<Uczeń omawia kryteria świadomej zgody; identyfikuje elementy seksualizacji oraz presji związanej z podjęciem aktywności seksualnej w mediach społecznościowych, środkach masowego przekazu, kulturze młodzieżowej oraz własnym otoczeniu, a także wymienia sposoby jej przeciwdziałania i radzenia sobie z nią; omawia elementy dojrzałego i świadomego przygotowania się do inicjacji seksualnej>> – czytamy w podstawie programowej dla klas VII-VIII.
To skandaliczna propozycja, stojąca całkowicie w kontrze do dotychczasowego modelu edukacji. Podstawa programowa wychowania do życia w rodzinie dla uczniów szkół podstawowych umiejscawiała seksualność w kontekście małżeństwa i rodziny oraz nastawiona była na uczenie młodzieży, że nastoletni wiek nie jest odpowiednim na podejmowanie współżycia seksualnego („Uczeń przedstawia przyczyny, skutki i profilaktykę przedwczesnej inicjacji seksualnej”; „Uczeń potrafi wymienić argumenty biomedyczne, psychologiczne, społeczne i moralne za inicjacją seksualną w małżeństwie”). Bardzo silny nacisk kładziono na naukę odpowiedzialności ( „Uczeń rozumie znaczenie odpowiedzialności w przeżywaniu własnej płciowości oraz budowaniu trwałych i szczęśliwych więzi” ; „Uczeń charakteryzuje związek istniejący pomiędzy aktywnością seksualną a miłością i odpowiedzialnością”), za cel stawiając wzrastanie młodzieży we właściwych postawach.
Autorzy podstawy programowej do edukacji zdrowotnej całkowicie z tego zrezygnowali. Dzieciom nie będzie się już mówić, że współżycie seksualne powinno wiązać się z małżeństwem i wierną miłością na całe życie. Ba! Nie będzie się im mówić o współżyciu w odniesieniu do jakichkolwiek związków i miłości.
W podstawie programowej dla dzieci w tym przedziale wiekowym nie ma żadnych pozytywnych odniesień do rodziny. Jedyną wzmianką o rodzinie jest uczulenie dzieci na możliwe manipulacje w rodzinach:<<uczeń rozpoznaje manipulację w środowisku społecznym i rodzinnym>>. Nigdzie nie występuje pojęcie „małżeństwo”, nie mówi się o wierności i trwałości związków, nie ma wskazywania na szkodliwość przedwczesnej inicjacji seksualnej, nie ma żadnych zapisów mówiących o uczeniu młodzieży odpowiedzialności oraz kształtowaniu dobrych wartości i postaw. Uczeń ma <<omawiać pojęcie popęd seksualny>>, ale nie wymaga się od niego, żeby uczył się nad nim panować.
Jedyne, na co autorzy chcą uczulić młodzież, to żeby podejmowała współżycie seksualne w pełni świadomie i dobrowolnie. To antywychowawcze. Jakiekolwiek przedwczesne podejmowanie współżycia seksualnego jest dla młodych osób bardzo szkodliwe.
To nie jedyne kontrowersyjne zapisy:
<<Uczeń omawia pojęcie orientacji psychoseksualnej i kierunki jej rozwoju (heteroseksualna, homoseksualna, biseksualna, aseksualna); wyjaśnia pojęcia: tożsamość płciowa, cispłciowość, transpłciowość.>>
<<Uczeń charakteryzuje metody antykoncepcji, np. mechanicznej, hormonalnej, chemicznej, naturalnej>> – czytamy też w podstawie programowej. Niestety, nie można liczyć na to, że te tematy zostaną omówione w sposób rzetelny, co zresztą widać po słownictwie, którym posłużyli się autorzy dokumentu (wskazywanie na różne tożsamości płciowe zamiast mówienia o zaburzeniach). Wiele wskazuje na to, że 13-14 latkowie będą poddawani indoktrynacji zgodnej z postulatami ruchów lgbt, a nauka o antykoncepcji może naruszać ich wrażliwość i poczucie wstydu. Tygodnik „Newsweek” przed opublikowaniem podstawy programowej, informował na podstawie przecieku z Ministerstwa Edukacji, że uczniowie będą przechodzić w VII klasie podstawowej instruktaż nakładania prezerwatyw. Wygląda na to, że z powodu społecznego oburzenia, wycofano się ze sformułowania wprost takiego wymagania, ale nie znaczy to, że nie będzie ono realizowane.
Nastolatkowie uczeni, że współżycie w ich wieku jest OK, byle było za „świadomą zgodą” i z antykoncepcją
Systemowa deprawacja młodzieży ma być kontynuowana także w kolejnych latach edukacji. W podstawie programowej dla uczniów liceów, techników i szkół branżowych znowu – w odróżnieniu od WDŻ - nie ma jakichkolwiek wzmianek o seksualności w odniesieniu do miłości, rodziny i małżeństwa, uczenia młodzieży odpowiedzialności ani wskazywania na szkodliwość przedwczesnej inicjacji seksualnej. Owszem, uczniowie mają poznać normy moralne i religijne dotyczące seksualności, ale tylko jako jedne z wielu dotyczących tematu. Nacisk położony jest zaś na „normę partnerską”.
<<Uczeń wyjaśnia, na czym polega norma medyczna, prawna, statystyczna, społeczna, moralna, religijna, partnerska oraz indywidualna; wymienia wyznaczniki partnerskiej normy seksualnej.>> – czytamy w podstawie programowej.
Czym jest „norma partnerska”? <<Norma ta obejmuje: dojrzałość osób wchodzących w interakcję seksualną, dobrowolną i świadomą zgodę wszystkich osób biorących w niej udział, dążenie do wspólnej rozkoszy, brak szkodliwości dla zdrowia i życia partnerów oraz nieszkodzenie społeczeństwu.>>
Uczniowie liceów i techników dowiedzą się więc podczas edukacji zdrowotnej, że powinni dbać o rozkosz partnera seksualnego, a nie dowiedzą się o skutkach niedojrzałych zachowań seksualnych, ani o tym, że mądrze przeżywana seksualność powinna wiązać się z wierną i trwałą miłością oraz pomagać budować szczęśliwe małżeństwa i rodziny.
Powtarza się tutaj podejście wyrażone w podstawie programowej dla szkoły podstawowej. Jedyne wymagania związane z aktywnością seksualną stawiane młodzieży, to by podejmowała ją w sposób świadomy, dobrowolny i z zastosowaniem antykoncepcji. O „świadomej zgodzie” oraz kryteriach wyboru odpowiedniej metody antykoncepcji mówią, oprócz cytowanego już wcześniej fragmentu, jeszcze inne punkty podstawy programowej.
<<Ostatnio czepiałam się pisania w książkach dla dzieci o tym, że seks powinien być zawsze i koniecznie połączony z miłością. No bo czy powinien? Ja nie wiem. Dla kogoś pewnie tak, a dla kogoś pewnie nie. I tak może być. Ja tu nie jestem od zasad moralnych. Jedyne bez czego nie można uprawiać seksu to zgoda>> – pisała kiedyś w swoich mediach społecznościowych współautorka podstawy programowej, współpracująca z promującą rozwiązłość seksualną fundacją Sexed, Antonina Kopyt. Jej poglądy ewidentnie przełożyły się na zapisy podstawy programowej.
Fakultatywnie („na podstawie oceny dostępnego czasu, umiejętności uczniów i ich zainteresowania danym zagadnieniem”) uczniowie mają jeszcze pogłębiać zagadnienie przyjemności seksualnej: <<uczeń omawia zagadnienie przyjemności seksualnej oraz wymienia, co wpływa na libido; wymienia formy aktywności seksualnej>>.
Nastolatkowie mogą zostać też poddani propagandzie aborcyjnej. Podstawa programowa wychowania do życia w rodzinie w wielu punktach zakładała uczenie dzieci i młodzieży szacunku dla ludzkiego życia od momentu jego poczęcia. W podstawie edukacji zdrowotnej na próżno szukać takich wymagań. Za to uczeń ma <<wyjaśniać pojęcia: poronienie, aborcja; wymienia etyczne, prawne, zdrowotne i psychospołeczne uwarunkowania dotyczące przerywania ciąży>>. Użyty tutaj zwrot „przerwanie ciąży” jednoznacznie podważa podmiotowość nienarodzonego dziecka i rodzi ogromne obawy odnośnie treści, które mają zostać przekazane uczniom.
Jako fakultatywna przewidziana jest też dalsza propaganda na rzecz postulatów ruchów lgbt: <<uczeń omawia kwestie prawne i społeczne związane
z przynależnością do grupy osób LGBTQ+>>.
Promowanie rozwiązłości seksualnej przynosić będzie szkodę młodzieży
Sensem ludzkiej seksualności powinno być wyrażanie miłości wiernej, nieodwołalnej i wyłącznej oraz odpowiedzialne przekazywanie życia.
Tymczasem zajęcia, na których seksualność przedstawiana będzie w oderwaniu od miłości i odpowiedzialności, jej sens sprowadzany będzie do doraźnej przyjemności, nie będzie stawiało się młodzieży żadnych wymagań odnośnie podejmowania aktywności seksualnej poza „świadomą zgodą” i gdzie wręcz będzie się zachęcać do masturbacji, wytwarzać będą wśród młodych osób postawę moralnego przyzwolenia na rozwiązłość seksualną.
Prowadzić to będzie do bardzo szkodliwych konsekwencji duchowych, moralnych, psychicznych i społecznych m.in. uzależnień, zranień, zniszczonych więzi z samym sobą, z drugim człowiekiem i Bogiem oraz utrudniać będzie budowanie szczęśliwych rodzin i wiernych małżeństw w przyszłości.
Do 21 listopada potrwają konsultacje społeczne nowego przedmiotu. Wyraź sprzeciw!
Ministerstwo Edukacji zapowiedziało, że do 21 listopada potrwają konsultacje społeczne podstawy programowej. Tak krótki termin konsultacji, przy tak istotnej zmianie programowej, pokazuje że konsultacje te są pozorowane. Mimo wszystko jako fundacja Grupa Proelio zamierzamy w ich ramach przekazać apel „Nie dla deprawacji seksualnej w szkołach”, pod którym podpisało się już 46 tysiące osób. Do apelu można jeszcze dołączyć pod linkiem: https://proelio.pl/petycje/viewpetition/56-nie-dla-deprawacji-seksualnej-w-szkolach
Zachęcam także do wysyłania uwag do Ministerstwa Edukacji na wskazane adresy do konsultacji:Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.; Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript., Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. A także do wszelkich innych form protestu.
Art. 48 Konstytucji gwarantuje, że <<rodzice mają prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami>>. Dotychczas to prawo było szanowane – wychowanie do życia w rodzinie było przedmiotem nieobowiązkowym. Jeśli rodzice uważali, że poruszane treści stoją w sprzeczności z tym, jak chcą wychowywać dziecko, mogli nie posyłać go na zajęcia. Oburza to, że rząd planuje zmianę podejścia i łamanie praw rodziców. Oburza, że dzieci i młodzież mają być zmuszane do uczestniczenia w deprawacyjnych zajęciach. Planowaną deprawację może powstrzymać jedynie zdecydowana postawa rodziców i ogromny społeczny sprzeciw. Protestujmy zanim będzie za późno.
Zbigniew Kaliszuk
Autor jest ojcem trójki dzieci, wiceprezesem fundacji Grupa Proelio i twórcą apelu „Nie dla deprawacji seksualnej w szkołach”